Doraźna naprawa stelaża namiotu.

Cześć. Będzie nie za długo i na szybkiego.
Dziś na jednej z grup, zobaczyłem obrazek namiotu z połamanym pałąkiem zabezpieczonym srebrną taśmą. Jak zapewne wszyscy wiedza, jest to rozwiązanie raczej doraźne, na kilka godzin. W takim przypadku jak na drugim foto, jeśli spędzamy pod namiotem XX dni, usztywnienie pałąka niestety nic nam na dłuższą metę nie da. Warto tutaj myśleć z wyprzedzeniem i tak jak bierzemy zapasowe ciuszki czy igłę z nitką, wypada się zaopatrzyć również w zestaw do „łatania” namiotu. Co w takim zestawie powinno się znaleźć? Ano coś do łatania powłoki namiotu oraz, jeśli używamy namiotu ze stelażem z laminatów, coś, co pozwoli nam zalaminować rozłażący się laminat rurki stelaża.

Gotowy zestaw naprawczy Colemana. Nylon w ripstopie, nici, klej z pędzelkiem do uszczelniania szwów, siatka do podklejenia szwów po naprawie, kilka gumowych ringów, shockcord oraz tulejki do nasunięcia na złamaną rurkę stelaża..



Natomiast jeśli ktoś chce się bawić w samodzielne złożenie zestawu ( co polecam), to poniżej przydatnych w/g mnie rzeczy do zakupienia:


– łatki (obecnie raczej nie ma sensu się bawić w kleje, a lepiej wybrać łatki samoprzylepne. W wariantach których możemy użyć do ciuchów, materaca oraz powłoki namiotu). Ja od jakiegoś czasu używam samowulkanizujących się łatek SuperPatch GP-2. Nie są tanie, ale są rewelacyjne.
– trochę luźnych włókien węglowych lub szklanych. Do dostania w sklepach moto lub modelarskich.
– odrobina żywicy epoksydowej, w miarę możliwości szybko żelującej(np. Technicqll).- kawałki taśm nylonowych lub paracord (gdyby nam się zerwało któreś mocowanie czaszy namiotu do stelaża).
– igła i nici. Raczej nylon/kapron/dakron niż naturalne (cały czas mówimy o zestawie do ewentualnego połatania namiotu).
– srebrna taśma (np. do wzmocnienia rozdartej i poklejonej podłogi).
– ze dwa odcinki rurki stalowej lub aluminiowej (gdybyśmy musieli wzmocnić pękniętą rurkę namiotu „na już”). Starczą takie po 5-7 cm.
– odrobina papieru ściernego (do oczyszczenia rurki stelaża przed jej klejeniem) ~600.
– staroświecki zmywacz do paznokci lub odrobina mocnego alkoholu (do odtłuszczania powierzchni klejonych rurek).
– klej CA. Kropelka, superglue lub cokolwiek w tym guście.


Całość będzie ważyła kilkadziesiąt gramów, zmieści się w niewielkiej kieszonce a może uratować tyłek nam i rodzince.
Można oczywiście zakupić gotowy zestaw, ale z doświadczenia wiem, ze zawsze będzie czegoś brakować.


Załączony obrazek pokazuje że można i taśmą. Ale widać również odkształcenie stelaża, co przekłada się na nieprawidłową „pracę” powłoki. Przy ładnej pogodzie nie ma to oczywiście znaczenia.
Ale wytrzymałość takiego rozwiązania zweryfikuje (raczej negatywnie) pierwszy deszcz oraz wiatr.

W przypadku naprawy ze zdjęcia, użycie taśmy nic nie da, ponieważ taśma nie usztywni całego układu na tyle mocno, żeby konstrukcja wytrzymała (odkształcenie będzie widoczne natychmiast po naprawie i naprężeniu całości). Przy dobrych warunkach pogodowych – pewnie ze dwa dni wytrzyma. Ale jeśli zacznie dmuchać – cóż. W „otaśmowanym” miejscu namiot się zacznie składać, naprężenia zaczną przejmować inne elementy namiotu i w najlepszym razie, całość po prostu opadnie. W najgorszym, połamią się inne fragmenty stelaża i dojdzie do porwania czaszy namiotu.

Namiot z foto miał osłabioną jedną z rurek stelaża. Póki było spokojnie – namiot stał. Gdy spadło trochę śniegu, niestety w osłabionym miejscu rurka puściła. Reszta to wyłącznie sprawa fizyki.
My chyba chcielibyśmy uniknąć takiej sytuacji. 😉

Jeśli pęknięcie jest niewielkie (np wzdłużne rozwarstwienie laminatu rurki), naprawa będzie relatywnie prosta. Każdą naprawę rozpoczynamy od rozebrania całości, wyjęcia danego zestawu rurek z tuneli w namiocie oraz oględzin całości. Stelaża i powłoki namiotu, tuneli i taśm łączących czaszę namiotu ze stelażem.
Następne, rozbieramy stelaż, wyjmujemy ze środka gumę i zamieniamy rurki miejscami.
Tę „rozłupaną”, umieszczamy wtedy na samym dole, tam gdzie są oczka ze „szpilkami” na które nasadza się rurki.
Ale…
Rurki wtedy nie nakładamy na szpilkę, a posmarowawszy rurkę w miejscu uszkodzenia żywicą robimy szczelną (!!) owijkę z zapasu włókien który mamy (jeśli nie posiadamy włókien, możemy użyć bandaża, nici lub paska gazy). Po owinięciu miejsca uszkodzenia, owijkę również smarujemy żywicą epoksydową, tworząc namiastkę laminatu. Po „wyschnięciu” całości, gdy już mamy w miarę wytrzymały laminat w miejscu pęknięcia rurki, przywiązujemy całość do oczka. Jeśli nie mamy żadnej żywicy, możemy na owijkę zapuścić kilka kropel CA.
Tu dwie sprawy związane z BHP. CA w czasie wiązania potrafi się naprawdę mocno nagrzać co może nadtopić powłokę. Oprócz tego, nie wiem czemu, ale niektóre naturalne włókna potraktowane CA po prostu się rozpadają. Więc, lepiej za robotę wziąć się z samego rana i użyć zamiast CA odrobiny żywicy epoksydowej, którą później w spokoju zostawiamy do wieczora żeby nabrała niezbędnej wytrzymałości. Niestety, większość żywic osiąga pełną wytrzymałość po dobie lub dwóch, ale po 10-12 godzinach laminat powinien być już na tyle wytrzymały aby całość się nie rozleciała.
W razie potrzeby, posiłkujemy się odcinkiem rurki z naszego zestawu.

Innym rodzajem awarii stelaża namiotu, jest zwykłe złamanie się fragmentu stelaża, który najczęściej odłamuje się w miejscu montażu, gdzie kolejna rurka wchodzi w skuwkę.
Tu niestety niczego nie pokleimy i możemy uszkodzoną rurkę wymienić na nową lub ją połatać.
Do naprawy użyjemy odcinka rurki z naszego zestawu, który po prostu nasuniemy na złamany fragment i zabezpieczymy przed zsuwaniem się (ot, nawet zwykłą taśmą) lub … użyjemy szpilki (takiej jak do naciągu). Szpilki możemy użyć w dwojaki sposób. Wyprostowawszy ją, możemy ją wsunąć do środka złamanej rurki i całość owinąć taśmą (taśma utrzymuje wtedy jedynie dwa pęknięte fragmenty rurek i szpilkę względem siebie i nie przenosi obciążeń, które przenosi szpilka wewnątrz rurki). Drugi sposób użycia jednej lub dwóch szpilek, to usztywnienie złamanej rurki w taki sam sposób, jak łupkami czy szyną Kramera usztywniamy złamaną kończynę.
Szpilki możemy owinąć choćby srebrną taśmą.

To tyle tak na szybko jeśli chodzi o zabezpieczanie tego typu awarii na campingu.
Po powrocie z wyprawy, musimy pamiętać o konieczności wymiany naprawianych elementów stelaża.
Ogólnie warto mu się regularnie przyglądać, dlatego że nasze namioty często są wystawione na działanie promieni słonecznych, a więc na destruktywny wpływ promieni UV degradujących nasz sprzęt.
Jest jeszcze jedno zjawisko, na które możemy (ale nie musimy) zwrócić uwagę. Jest to zjawisko, znane łucznikom chuchającym na swoje współczesne, laminowane łuki. Otóż laminaty nie lubią obciążenia w wysokiej temperaturze. Potrafią tracić swoje właściwości już przy 45-50 stopniach (a w słoneczny dzień stelaż potrafi się nagrzać do takiej temperatury). Rzecz jasna nie wspomniałem o tym, że po każdym wyjeździe namiot (jak i cały sprzęt) trzeba przejrzeć, oczyścić, wysuszyć i poddać pracom konserwacyjno – naprawczym, bo o tym oczywiście wszyscy doskonale wiemy. 🙂
To w skrócie byłoby tyle jeśli chodzi o doraźne naprawy sprzętu na kempingu czy gdzieś w trasie.

Pozdrawiam i zachęcam do komentowania.

Mój, leciwy już Ridgeline.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *