Eze Lap 22F. Warto czy nie ?

Co to Eze – Lap nie trzeba chyba wyjaśniać, bowiem prawdopodobnie każdy człowiek lasu lub wielbiciel noży z większym stażem wie co to. Prawdopodobnie.
Jeśli nie wie to już wyjaśniam. To firma konfekcjonująca ( głównie ) diamenty przemysłowe w narzędzia do obróbki skrawaniem. Czyli firma robiąca osełki i ściernice. Głównie diamentowe.
Firma z renomą, firma z ceną. Czy jedno przekłada się na drugie ? Zaraz się przekonamy.


Potrzebowałem czegoś, co w lesie na szybko przywróci roboczą ostrość oranym na szkoleniach nożom czy siekierom. Duże Haidu odpadają, bo są duże. Jakieś wynalazki za „dwa-pisiąt” z marketu budowlanego – także. Czemu – chyba nie trzeba pisać. Dotychczas jako ostrzałkę awaryjną woziłem ze sobą diamentową ściernicę od głowicy do honowania cylindrów ( patent podpatrzony u jednego z myśliwych na Syberii ) . Maleństwo 100 x 7 x 4 mm o wadze kilku gramów, mieszczące się dosłownie wszędzie sprawdzało się całkiem nieźle, lecz znacznie się zestarzało moralnie. To stąd właśnie idea zakupu nowego narzędzia ostrzącego. Poczytawszy trochę „internetów” mój wybór padł na Eze-Lap 22F o gradacji 600.


Pierwsze wrażenie po wyjęciu z koperty jest średnie.
Opakowanie to zwykła plastikowa wypraska ( jest to obecnie standard ) w którą wciśnięto kawałek drewna z przyklejoną płytką oraz cztery gumowe stopki w postaci jednej naklejki z wyciętymi czterema krążkami.
Oględziny samej ostrzałki przyprawiają o dreszcze, mimo iż sama ostrzałka po wyjęciu z wypraski prezentuje się sympatycznie ( a to za sprawą ładnego kawałka drewna na który została naklejona ) . Mianowicie płytka z nasypem jest absolutnie nie przygotowana do jakiejkolwiek pracy związanej z ostrzeniem.  Sama stalowa płytka ( grubość około 3 mm ) posiada ślady po wykrojniku – lecz to akurat nie stanowi żadnego problemu.

eze-lap5
Tak całość wygląda z boku. Płytka z nasypem ma około 3 mm.


Problemem jest natomiast to, iż po wycięciu płytki, nie została ona w żaden sposób ogradowana. Krawędzie są ostre i wywinięte, a na dodatek w kilku miejscach zostały zadziory wystające nad płytkę około milimetra !

eze-lap1a
Czerwonymi kółkami oznaczone miejsca wymagające poprawy w moim egzemplarzu.


Wyobraźcie sobie iż bierzecie coś takiego i bez oglądania powierzchni przeciągacie swoim „Spyderco” czy „Kizlyarem” po tej „masakrze”… Efekt takiego działania to kompletnie zniszczona  krawędź tnąca. Po kolejnych oględzinach było tylko gorzej. Nasyp diamentowy jest nierówny i pozbijany w grudki, co jest kolejnym czynnikiem dyskwalifikującym ten egzemplarz. Nasyp wygląda jakby miał gradację 400 a nie 600 ( ale tu od razu pomyślałem że jest to zapewne efekt zbijania się nasypu w grudy, o czym pisałem wcześniej , a całość się dotrze w czasie użytkowania, co jest normalnym zjawiskiem ), a grubosć powłoki w której siedzą diamenty jest mi nieznana.

 

Sama konstrukcja ostrzałki jest prostsza od konstrukcji cepa. Jak na zdjęciach widać, element roboczy został przyklejony do znacznie odeń większego drewnianego klocka ( w moim egzemplarzu wygląda to na orzech ).

eze-lap2
Odległość krawędzi płytki od krawędzi podstawki to około centymetr, a taka odległość skutecznie uniemożliwia ostrzenie noży bez pokaźnego choila.

Taki układ może wyglądać ładnie. Rzecz w tym, że ostrzałki są po to żeby pracować, a nie po to żeby ładnie wyglądać. Ta niestety z normalnymi krawędziami tnącymi noży średnio chce pracować. A to za sprawą różnicy w wielkościach płytki oraz klocka do którego została przytwierdzona. Po prostu krawędź klocka nie pozwala ostrzyć KT od wyjścia szlifu. No chyba że w naszym nożu jest centymetrowy choil, to da radę. Inaczej ni hu – hu.
Taki stan rzeczy nie przeszkadza w ostrzeniu wszelkiej maści dłut, ośników czy na przykład w podostrzaniu siekier.
Producent przewidział użytkowanie tego ustrojstwa raczej jako narzędzie stacjonarne, o czym świadczą cztery przyklejane od spodu antypoślizgowe „nóżki”. I muszę przyznać, iż na początku była to jedyna rzecz poprawnie działająca i prawidłowo wykonana.

eze-lap4
Spód ostrzałki z „puncą” producenta i rewelacyjnie działającymi silikonowymi nóżkami stabilizującymi całość.

Po oględzinach przyszedł czas na pracę.
Tu niestety dały się we znaki mankamenty o których wspomniałem wcześniej. Coś trzeba było z tym zrobić. W ruch poleciała zatem ściernica do honowania i po kilku minutach wszystkie zbędne i odstające kawałki materiału zostały usunięte.
Wyrównałem również powierzchnię roboczą. Poza usunięciem grudek powłoki galwanicznej i diamentów poskutkowało to „dotarciem” płytki oraz wyrównaniem ostrzącej płaszczyzny. I tak jak myślałem, gradacja się poprawiła. W takim stanie ostrzałka zaczęła spełniać swoją rolę. Diamenty zbierają całkiem agresywnie, nie zapychają się ( chociaż ja, dmuchając na zimne, przepłukuję płaszczyznę roboczą kilkoma kroplami wody ).
Na chwilę obecną,  mój egzemplarz ma jakieś 5-6 godzin użytkowania za sobą ( około 20 podostrzeń, siedmiokrotne wyprowadzanie krawędzi ostrza oraz kilkukrotne przywracanie ostrości w hultaforsie ) i nie zauważyłem znaczącego spadku efektywności, co jest oznaką naprawe dobrze położonej powłoki galwanicznej ( może to być jedyny atut tego malucha ). Diamenty zbierają mniej więcej tak samo. Gładko i równo.

eze-lap3
Po kilku h pracy powierzchnia robocza jest gładka i dotarta . Jak widać płytka nie nosi jakichś poważniejszych znamion użytkowania ( oprócz brudu pozostałego po ostrzeniu ).

Komfort pracy na tym maleństwie jest praktycznie żaden. Maksymalna długość ostrza jaką można w miarę komfortowo ostrzyć jednym pociągnięciem to jakieś 9-10 cm, przy czym należy się przyzwyczaić do ciut innego ułożenia dłoni przy pracy z takim maleństwem. Oczywiście byłem świadom ograniczeń w czasie użytkowania takiej miniaturki ( celowo wybrałem coś małego ), a że nożowym oseskiem nie jestem to specjalnie mi one nie przeszkadzały. Docelowo płytka ma być zdjęta z klocka ( Outridery – dzięki za sugestię 😉 ) i noszona w nerce razem z innymi „przydasiami” które tam trzymam, a które są ze mną zawsze w lesie.

Konkludując.
Eze Lap jako podstawa utrzymania ostrości narzędzi tnących w lesie – jest to wykonalne. Po prostu po każdym dniu pracy, kilka razy przeciągniemy ostrzem po naszym maleństwie i jest ok. Jako narzędzie do naprawy poważnie zużytych krawędzi tnących – nie. Dodatkowo poważnym cieniem na produkcie kładzie się jakość wykonania, która pozostawia wiele do życzenia. I pal licho gdyby chodziło jedynie o mankamenty wizualne. Ale niedoróbki technologiczne są niedopuszczalne w przypadku tak znanej marki, która w dodatku potrafi sobie słono policzyć za swoje produkty. 

Ergo. Nie jest to produkt dla mnie – dość dużo wymagam od swoich narzędzi, a Eze-Lap 22F zdecydowanie nie spełnia moich kryteriów i z pewnością tego modelu nie będę polecał swoim znajomym, mimo niewątpliwego atutu w postaci wysokiej jakości nasypu diamentowego.

                                                                                                                       Dany.

 

Zdjęcia własne oraz producent.

2 thoughts on “Eze Lap 22F. Warto czy nie ?

  1. Leszek – dzięki za sugestię. Te naklejki były na naszej liście, aczkolwiek dość daleko.
    Ty masz coś wspólnego z podlinkowaną firmą ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *