Nazwa”Alpinus” dla mojego pokolenia to jedna z ważniejszych nazw w outdoorowym światku. Ich wyroby były na satysfakcjonującym poziomie, ceny znośne a obsługa posprzedażowa naprawdę dobra: mój pierwszy polar od nich, model bodajże Alpaka, w kolorze „melanżowa zieleń” z pięknym haftem przedstawiającym mnicha z „Wariantem R”. Po wielu latach użytkowania zdechł suwak. Zadzwoniłem więc do A. Hajzera z zapytaniem o naprawę – usłyszałem że śmiało. Skoro raz coś wyprodukowaliśmy, to jesteśmy zobligowani do dbania o to do końca użytkowego życia. Odesłałem więc bluzę na wymianę suwaka.
Po jakimś czasie dostałem paczkę zwrotną z wymienionymi WSZYSTKIMI SUWAKAMI, ŚCIĄGACZAMI, GUMKAMI i resztą stuffu.
Zatelefonowałem od razu że jakaś pomyłka zaszła ponieważ kasy nie naliczono. Usłyszałem że takie usługi póki produkt jest używany są gratis.
Wtedy Alpinus mnie dozgonnie kupił.
W mojej szafie zagościły wtedy plecaki (75 litrowego K2 używam cały czas. Jest nie do zajeb… nie do zdarcia znaczy się. Nawet Syberia i Kaukaz nie dały mu rady), kurtki, polary i mnóstwo drobnicy takiej jak czapki czy rękawice. Przykro więc było czytać o przeniesieniu Alpinusa do Chin, o śmierci Artura Hajzera czy w końcu o upadku firmy.
Myślałem że Alpinus został pogrzebany pod grubą warstwą kurzu.
A tu taki psikus:
🙂
https://4outdoor.pl/2021/07/09/alpinus-reaktywacja-rozmowa-z-marcinem-mocarskim-z-alpinus-group/?fbclid=IwAR39Z1grnl-uXZnFrVsOWR0B2x8o1H1Jll6YOXjzw72U_vRxy0fAalt2XC0
Powrót legendy?
