Klamoty przyszły, zatem mając wszystkie fragmenty układanki na miejscu możemy kontynuować pracę.
Ze sklepu przyleciały nowe groty (co prawda miałem jakieś tarczowe eastony, ale co szkodzi nowe zamówić ? Od przybytku głowa nie boli ;p), nowe nasadki w rozmiarze 5/16″ a nie jak wcześniej 11/32″ i kilka innych klamotów (tłumiki na cięciwę i ramiona – będzie tutorial filmowy z ich montażu), jakiś stuff do cięciw i ogólnie trochę drobnicy przydatnej w czasie zabaw po strzelaniu. Pierwszy więc krok – weryfikacja nasadek. Czy nie mają zbyt dużych nadlewek, czy nie są gdzieś pęknięte, czy pasują rozmiarowo.

Nasadka nie powinna wystawać za obrys promienia, co w praktyce oznacza że jej średnica powinna być minimalnie mniejsza od średnicy promienia na którym się ją montuje.
Nadmiarowe nadlewki usuwamy ostrym nożykiem a nasadki pokrzywione lub pęknięte, oczywiście z miejsca lądują w koszu. Promienie przygotowałem już wcześniej, więc nie ma potrzeby ich powtórnego chochlowania. Starczy że je przetrzemy wilgotną szmatką i odtłuścimy. Do ich wklejenia użyję kleju do lotek Bohning Platinium. Kiedyś stosowałem mazidło Saundersa ale gdzieś mi się tubka zapodziała.

Czemu akurat ten klej a nie np jakiś cyjanoakryl ? A temu, że połączenie nasadki ze strzała winno być elastyczne. Przy twardej spoinie jaką da nam CS jest duża szansa na to, że nasadka dość szybko ulegnie zniszczeniu. Są jednakże osoby stosujące CA i chwalące sobie cyjanoakryle, ale osobiście uważam że to nie jest najszczęśliwszy klej do tych zastosowań. Wklejając nasadki, trzeba pamiętać o tym, żeby nie nakładać nadmiernie dużo kleju. Starczy zrobić niewielki „wianuszek” z kleju wokół wierzchołka stożka.

Nasadki dość szczelinie przylegają do stożków na promieniach, więc cały klej ładnie się rozprowadzi w momencie kiedy dociśniemy nasadkę do promienia.

Nadmiar kleju usuwamy.
Po wklejeniu nasadek – sprawdzamy czy są równo, usuwamy wypływki kleju i całość weryfikujemy wizualnie. Jeśli nie mamy zastrzeżeń możemy się brać za wklejanie lotek.
Ja akurat używam o tego maszynki Nexus Decut (kilka słów o niej niebawem). O klejeniu lotek rozpisywał się nie będę bo też i nie ma nad czym.



Mając już oklejone strzały, wkręcamy groty. Aby groty się nie luzowały, warto posłużyć się oringiem założonym na grot od strony gwintu, użyć odrobinki kleju do insertów lub nawinąć zwój hydraulicznej taśmy teflonowej.I mamy fajrant, czyli przysłowiowy „szlus”.

Mamy również zaoszczędzone kilkadziesiąt pln (w zależności od tego, ile strzał „zregenerowaliśmy”). W razie pytań – piszcie, dzwońcie, mailujcie. A najlepiej wybierzcie się z nami do lasu lub w inny teren.
One thought on “Renowacja starych strzał Easton Gamegetter II part 2”